Archiwum listopad 2002, strona 1


lis 19 2002 +kolory mojego (u)czucia+
Komentarze: 0

na poczatku bylo tak przyjemnie, milo, powolutku i delikatnie...    potem bylismay coraz bardziej do tego wszystkiego przekonani, uczylismy sie siebie nawzajem...  by z kolei na czas jakis zrobilo sie zupelnie goraco, ale nie na tyle, aby sie sparzyc i uciekac...  a potem gdzies to wszystko znikalo,  zdawalam sie tego nie dostrzegac...  i zniklo w koncu, prysnelo...  aaa... teraz pustka...

envy : :
lis 18 2002 pochwala madrych glow
Komentarze: 0

nienawidze wszystkiego, co mnie otacza. po prostu mam juz dosc i chcialabym jakos od tego uciec. chyba sie juz wypalilam w tym zyciu i chyba wcale nie bedzie lepiej. dosyc mam tez ciaglego gadania i medrkowania wszystkich "zaangazowanych", ze to moj gorszy dzien. i co?!! mam ten gorszy dzien od 11 miesiecy??? troche dlugi geniusze...

envy : :
lis 16 2002 uhh...
Komentarze: 1

znowu wszystko sp.. nic to! juz chyba przywyklam, ze tak sie zwykle dzieje. i widac tak musi byc.

dzis mam FCE i pewnie go nie zdam, bo nie kiwnelam w tym kierunku paluszkiem nawet. niestety moj fart dawno sie juz skonczyl i od dluzszego juz czasu dostaje zawsze tylko tyle, na ile zasluzylam, a niekiedy nawet duzo mniej. nie ma wiec co liczyc na lut szczescia. trudno, w razie czego przyjme te porazke z twarza - jak zwykle.

nic mi sie nie chce i zupelnie, ale to zupelnie na nic nie mam ochoty. wkurza mnie juz ten marazm i takie malkontenctwo, ale jakos nie moge sie tego pozbyc. kurcze! ja od pol roku nie czylam sie niezestresowana, nie mialam naprawde dobrego humoru i nie pamietam nawet, kiedy ostatnio po prostu dobrze sie bawilam. bez zadnych ale. ogolnie jestem wiec zrezygnowana i jedyne na co mam jeszcze ochote, to schowac sie przed ludzmi do lozeczka...papa

 

envy : :
lis 13 2002 amici, diem perdidi!
Komentarze: 0

i to zeby jeszcze chociaz tylko jeden... dzien?!! chyba zycie cale dotychczasowe..nie wiem jednak jak sobie pomoc, jak sie z tego blednego kola wyrwac. ciagle i nigdy niedoszle postanowienia, oklamywanie samej siebie. jednak wszystko to takie bezskuteczne, bezcelowe i puste. jak wszystko. codziennie od nowa walka. walka, w ktorej nie wygranych i przegranych, bo wszystkie te cholerne batalie tocze ze soba...wygrywam ja i przegrywam tez ja. nie ma wiec zwyciezonych, jednak zawsze sa pokonani... smutno mi. dusze sie juz w tym wszystim, w tej swiadomosci, ze cokolwiek nie zrobie, to i tak bedzie to zle. zle juz od podstaw i az do samego konca. gorycz?! chyba juz nie. teraz juz tylko zrezygnowanie i nieuchronny koniec. pass.

envy : :
lis 05 2002 +psychoza+
Komentarze: 2

coraz bardziej zaczynam sie bac swoich chorych mysli... boje sie, ze nadejdzie taka chwila, kiedy sie juz nie zatrzyma i zrobie cos naprawde glupiego. cos, czego moglabym potem zalowac, gdyby nie bylo takie ostateczne...

envy : :