Archiwum listopad 2002, strona 2


lis 04 2002 skad ja sie wzielam?!
Komentarze: 1

naprawde nie wiem... ja nie pasuje do tej rodziny, po prostu w ogole ich nie rozumiem. jestesmy z roznych planet. najgorsze chyba jest to, ze sa to ludzie bardzo nietolerancyjni i zupelnie, ale to zupelnie nie potrafia zaakceptowac cudzej innosci. jezu! jak mozna sie uchowac z takimi pogladami w XXI wieku...?! najbardziej jednak rozczarowal mnie moj brat - wygodny oportunista... szkoda gadac! mysli czlowiek, ze ma bratnia dusze (chociaz jedna w tym domu wariatow!), a tu prosze! noz w plecy. ET TU BRUTE CONTRA ME? chcialoby sie zapytac. przepadla wlasnie moja nadzieja na kawalek normalnego, ustabilizowanego zycia we wlasnym domu. czy tu wszystko musi byc na odwrot??? kazdy, najmniejszy nawet drobiazg musi byc spieprzony od podstaw... pewnie, tak jest najwygodniej. tylko, ze ja za taki schemat postepowania podziekuje... brak autorytetu. totalny. szkoda. to przykre.

moglabym byc zla o to wszystko, co mi sie przytrafilo, ale trudno sie wsciekac, kiedy na swiecie jest tyle piekna. czasami widze je w calej jaskrawosci, moje serce rosnie jak balon, ktory zaraz ma peknac i wtedy przypominam sobie, ze tego uczucia nie da sie zatrzymac i przeplywa przeze mnie jak deszcz. czuje juz tylko wdziecznosc za kazda chwile mojego glupiego, malego zycia...

koniec jednak w miare optymistycznie. szkoda tylko, ze musze walczyc ze swoimi bliskimi. nie pozostawiaja mi wyboru. zadne z nich nawet przez jedna krotka chwile nie probowalo mnie zrozumiec. ZAAKCEPTOWAC...

envy : :
lis 03 2002 nowe spojrzenie na swiat
Komentarze: 1

wiem, ze dosc dlugo mnie nie bylo, ale dosc duzo sie wydarzylo. musialam cos przetrawic, a nie wszystko umiem tak na forum. nie bede sie nad tym rozwodzic zbyt dlugo. umarl moj dziadek. nie moge powiedziec, ze jest to tragedia, bo ludzie w tym wieku po prostu odchodza. widac nadszedl ten czas. mimo wszystko bardzo mi przykro.

wydarzenie to zmusilo mnie do refleksji i musze przyznac, ze bardzo duzo w swoim zyciu chcialabym zmienic. niestety nie wyglada ono obecnie tak, jakbym tego chciala. moze za rzadko sie nad tym zastanawiam i nie widze, ze sa rzeczy, ktore wymagaja zmian, poprawek. eh! ile to ja razy tak postanawialam porawe... czy chociaz raz skutecznie? nie wiem, ale mam nadzieje, ze teraz duzo sie zmieni, ze bedzie inaczej. w przeciwnym razie zwariuje, bo naprawde nie podoba mi sie to, jaka jestem obecnie. kiedys taka nie bylam. gdzies sie zgubilam w pogoni za szczesciem, tylko nie wiem, w ktorym momencie... bedzie lepiej. musi byc. w koncu jutrzejszy dzien jest pierwszym z reszty mojego zycia...:) jeszcze nie jest na nic za pozno.

envy : :